Gdzie wiatr zawiał tam piłka leciała.. Remis z Sulminem.

Gdzie wiatr zawiał tam piłka leciała.. Remis z Sulminem.

Za nami porywające widowisko w stolicy Polskich kaszub. Niestety nie ze względu na umiejętności drużyn a wiatr i boisko, które niczym rosyjska ruletka decydowały o tym co dzieje się na boisku. A działo się bardzo dużo. Błędy rywali z zeszłego tygodnia postanowiliśmy sprawdzić na własnej skórze i pomimo dwubramkowego prowadzenia do przerwy ledwie zremisowaliśmy z rywalami z Sulmina 3:3.

Typowy bułgarski futbol - kopnij - biegnij towarzyszył sobotnim zawodom. Niestety spowodowane to było stanem murawy, którą wczesna wiosna wystawiła na ciężką próbę. Swoją rolę odegrał również porywisty wiatr, który decydował o tym, z jaką siłą leciała piłka. W pierwszej połowie optyczna przewaga należała to naszej drużyny. Już w siódmej minucie niefrasobliwość obrońcy wykorzystał Dawid Groszek, który najpierw zabrał mu piłkę, następnie dał się sfaulować, a że działo się to w obrębie szesnastki zdziwiony sędzia podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Kamil Krużewski i... strzelił gola. Uderzenie naszego pomocnika było pewne jak wygrana Polski z Czarnogórą, w związku z czym wynik meczu został otwarty. Niestety w dalszej części gry daliśmy zepchnąć się do defensywy i to rywale mieli szansę na wyrównanie. Na wysokości zadania stawał jednak Christian Robakowski, który dwukrotnie ratował zespół broniąc sytuację sam na sam. Trzeba przyznać, że cały zespół swoją niefrasobliwością pracuje co mecz na jego wysoką notę. Fenomen jednak nadszedł na siedem minut przed końcem pierwszej połowy. Największa liczba celnych podań w jednej akcji w tym spotkaniu rozegrana została po rzucie rożnym naszej drużyny. Na nos dośrodkował Kamil Krużewski, tor lotu piłki zmienił Tomasz Góralski a z najbliższej odległości do bramki trafił Łukasz Boroń. Podobnie jak w przypadku Kamila, Łukasz w drugim meczu z rzędu trafił do siatki. Po czterdziestupięciu minutach zeszliśmy do szatni z takim samym prowadzeniem jak przed tygodniem w meczu z nami drużyna z Mokrego Dworu. 

I podobnie jak przed tygodniem rywale, tak i w tym meczu nasza drużyna zastygła w przerwie. Nie minęło dwadzieścia minut drugiej połowy a na tablicy wyników był remis. Najpierw dośrodkowanie z lewej strony strzałem wślizgiem wykończył napastnik gospodarzy a następnie rywale doprowadzili do remisu po fenomenalnym uderzeniu z dystansu. Mecz rozpoczął się od nowa. Dla GKS-u z pomocą przyszli gospodarze. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego pięknego, mierzonego gola strzelili sobie zawodnicy z Sulmina, w związku z czym ponownie objęliśmy prowadzenie. Pozytywny dla nas wynik wytrzymał tylko osiem minut - a potem wyginął jak dinozaury. Z pozoru niegroźne dośrodkowanie trafiło na nogę Adriana Arenta. Ten postanowił wybić piłkę ale trafił w plecy kolegi. Z prezentu skorzystali gracze z Sulmina, którzy po raz drugi w tym meczu odrobili straty i doprowadzili do wyrównania. Końcówka meczu to walka na noże, która nie zakończyła się już golem i spotkanie zakończyło się remisem. 

Powtórka z jesieni nie będzie więc miała miejsca. Wtedy udało się wygrać cztery pierwsze spotkania i utknąć do dnia dzisiejszego w pierwszej piątce ligi. Końcowy cel ciągle jest realizowany ale szkoda straconych punktów w ostatnim meczu. Przed nami kolejny tydzień przygotowań i szansa na rehabiliatację w trzecim wiosennym meczu, w którym rywalem czernowo- niebieskich będzie Korona Cedry Małe. 

KS Sulmin - GKS II Kolbudy 3:3 (0:2)

P.Kobylański 57, G.Gałązka 66, M.Halman 84 - K.Krużewski 7-k, Ł.Boroń 38, sam. 76

Skład GKS - C.Robakowski - T.Góralski, A.Arent, B.Kubinowski, K.Góra (M.Groszek) - K.Łangowski (G.Złomańczuk), K.Krużewski, G.Silicki, Ł.Boroń - K.Erdmann (D.Borkowski), D.Groszek (W.Góra)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości