Cóż za niespodzianka - wygrywa Osiczanka...

Cóż za niespodzianka - wygrywa Osiczanka...

Przed 779 laty - dokładnie 27 listopada 1237 roku w bitwie pod Cortenuova cesarz niemiecki Fryderyk II Hohenstauf rozbił wojska Ligi Lombardzkiej. Minęło ledwie kilka wieków od tamtego wydarzenia i szczęśliwym zrządzeniem losu nasze pokolenie było świadkiem podobnej bitwy, która tym razem odbyła się na polach pod Gdańskiem - dokładnie w Kolbudach, gdzie miejscowa drużyna GKS-u II Kolbudy została pokonana przez przyjezdny orszak Osiczanki Osice.

Na szczęście obyło się bez ofiar, chociaż gdyby w najbliższym tygodniu odbył się trening trzynaście osób mogłoby doznać poważnych obrażeń. Przebieg spotkania nie wskazywał, że w te upalne popołudnie naszej drużynie może stać się coś złego. Już w trzeciej minucie Dariusz Borkowski w bezczelny sposób, bez pytania zabrał piłkę obrońcy i popędził samotnie w kierunku bramki. Tam na wysokości jedenastego metra oddał piękny, mierzony, plasowany strzał idealnie w środek bramki i piłka zatrzepotała w siatce. Wtedy zgodnie z tradycją starszą niż ta wigilijna oddaliśmy inicjatywę gościom z Osic, którzy zbyt wiele nie dyskutując zabrali się do odrabiania strat. Sztuka ta udała się po strzale z rzutu wolnego. Nie było to ani silne, ani mierzone uderzenie. Piłka leciała w sam środek bramki - w miejsce, w którym stał nasz goalkeeper. Nieszczęście polegało na tym, że myślami był on na meczu siatkówki. Interweniował w stylu Krzysztofa Ignaczaka, a że była to interwencja nieudana to piłka wpadła do siatki.

K**a mać GieKSa grać coraz głośniej niosło się z trybun stadionu ludowego więc w odpowiedzi na żądanie kibiców ponownie wyszliśmy na prowadzenie. Z rzutu wolnego uderzył Kamil Krużewski, piłkę odbił bramkarz Osiczanki ale z dobitką zdążył Adrian Skierka, który w tej sytuacji nie mógł się pomylić (znaczy mógł ale tym razem się udało). Jest to o tyle dziwna sytuacja, że pod własną bramką nasz boczny obrońca nigdy nie rusza za dobitką a pod bramką rywala zdecydował się na ten krok i przyniosło to wymierny efekt. Prowadzenia nie udało się dowieźć do końca pierwszej połowy. Kilka minut przed końcowym gwizdkiem nie pilnowany przez nikogo pomocnik gości przymierzył z dwudziestu metrów i trafił pod poprzeczkę doprowadzając do remisu. 

Druga część gry w zdecydowanej większości przebiegała pod dyktando naszej drużyny. Zyskaliśmy optyczną przewagę, jednak nie potrafiliśmy przekuć jej w klarowne sytuacje bramkowe. Szczególnie aktywny był kolbudzki Usain Bolt - Paweł Jasik, który z szybkością geparda i precyzją sokoła posyłał kolejne świetne prostopadłe podania w kierunku napastników. Koledzy z drużyny zrobili jednak wszystko, żeby nasz środkowy nie musiał po meczu chwalić się asystą. W pewnym momencie tak mocno skupiliśmy się na atakowaniu rywala, że zapomnieliśmy o obronie. W konsekwencji rywale po jednym z wypadów wywalczyli rzut karny. Do ustawionej na jedenastym metrze piłki powędrował pomocnik gości ale uderzył fatalnie i piłkę bez problemu złapał Kamil Bieniewicz.

Nie wiedzieć czemu, ta sytuacja zamiast nas podbudować rozsypała naszą grę. To rywale mieli coraz więcej okazji do strzelenia gola i cel swój osiągnęli. Na osiem minut przed końcem wyszli na prowadzenie. Po wygranej przebitce w środku pola, przedostali się w pole karne. Z racji tego, że przy piłce w jednym momencie znalazło się ich aż czterech - wobec naszej nieobecności - zagrali w kamień-nożyce-papier i wybrali zawodnika, który umieścił piłkę w naszej bramce. Dwie minuty później Osiczanka znowu stanęła przed świetną szansą na gola ale piłkę z pustej już bramki wybił Kamil Góra. Po tej sytuacji zadziała się rzecz przedziwna. Z boiska zszedł bohater ostatniej akcji a w jego miejsce wszedł napastnik, który zwykle ma olbrzymie problemy z przyjęciem piłki i umieszczeniem jej nawet w pustej bramce. Dość dodać, że były to pierwsze jego minuty na placu gry w tym sezonie.

Zmiana ta szybko wpłynęła na wynik meczu. W lukę na lewej obronie wbiegł pomocnik z Osic i wyłożył piłkę do pustaka koledze z drużyny, który ustalił wynik meczu. Wspomniany wcześniej zmiennik miał okazję na zmniejszenie rozmiarów porażki ale spudłował w dogodnej sytuacji. Przegraliśmy dwa ostatnie mecze, w których szczerze liczyliśmy na komplet punktów. Na koniec rundy jesiennej udało utrzymać się piąte miejsce, lecz grupa pościgowa niebezpiecznie zaczęła się zbliżać. To powoduje, że wiosna będzie niezwykle ciekawa. 

Mimo złej końcówki rundy dziękujemy całemu zespołowi, kierownictwu, sztabowi szkoleniowemu za te szesnaście spotkań i zaangażowanie, dzięki któremu ten sezon wygląda o niebo lepiej niż poprzedni. Z przytupem nie udało się go zakończyć ale głęboko wierzymy, że uda nam się kontynuować to dzieło w rundzie wiosennej i przełoży się to na jeszcze lepsze wyniki. Ze swojego miejsca pragnę powiedzieć, że pojawiające się na łamach naszego serwisu relacje i opisy nie miały na celu nikogo obrażać. Chcieliśmy tylko dodać troszeczkę humoru do naszej szarej rzeczywistości i mam nadzieję, że czytało się to państwu lekko, łatwo i przyjemnie.

GKS II Kolbudy - Osiczanka Osice 2:4 (2:2)

D.Borkowski, A.Skierka - D.Malanowski, K.Kowalkowski, M.Kaczmarczyk, Ł.Rataj

Skład GKS - K.Bieniewicz - A.Skierka, G.Silicki, M.Grzegorczyk, K.Góra (P.Cisewski) - A.Arent (G.Złomańczuk), K.Krużewski, S.Kupniewski, P.Jasik, P.Erdmann (W.Góra) - D.Borkowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości