Ogień w szopie, dym w stodole - porażka w Leźnie..

Ogień w szopie, dym w stodole - porażka w Leźnie..

Kolejny mecz wyjazdowy zakończył się fiaskiem dla drużyny GKS II Kolbudy. Trzy punkty tym razem zostały w Leźnie a gospodarze bramki strzelali w ostatnim kwadransie, kiedy to nasza drużyna musiała grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Macieja Maliszewskiego. 

Sam Albert Einstein nie powstydził by się równie ciekawych eksperymentów jakie GKS II musiał przeprowadzić w zestawieniu wyjściowej jedenastki. Środkiem defensywy operowali kontuzjowany Grzegorz Silicki oraz Szymon Kupniewski, który dotychczas rozegrał na tej pozycji tylko godzinę. Lewa strona defensywy reprezentowana była przez Kamila Góra, którego beznadziejne relacje ze spotkań są i tak lepsze od prezentowanej ostatnio na boisku gry. Prawa strona to już tradycyjnie królestwo Adriana Skierki, który jeszcze jako tako potrafi piłkę kopnąć. Na bramce z kolei stać musiał nasz niezniszczalny napastnik Wojciech Góra. 

Mimo wszystko, już w pierwszej minucie nasza drużyna powinna być na prowadzeniu. Fenomenalną, indywidualną akcję zainspirowaną boiskowymi umiejętnościami samego Edi Andradiny przeprowadził Patryk Erdmann ale jego strzał jedynie ostemplował słupek bramki gospodarzy. Kolejne minuty upłynęły pod znakiem przewagi Sportingu, po czym do końca pierwszej połowy nastąpił bokserski klincz, który doprowadził do jej zakończenia bezbramkowym remisem. 

Po przerwie emocje również nie porywały publiczności. Składnych akcji jednych i drugich było jak na lekarstwo. Punktem zwrotnym okazały się dwa wydarzenia, które napędziły gospodarzy. Najpierw drugą żółtą kartkę ujrzał Maciej Maliszewski, który musiał opuścić boisko a kilka minut później padła bramka dla Sportingu, której okoliczności nadają się do sprawdzenia w strefie jedenaście jako zjawisko paranormalne. Najgorsze dośrodkowanie z rzutu rożnego w historii futbolu znalazło drogę do bramki. Piłka turlała się po linii końcowej. Tam najpierw chciał ją wybić Szymon Kupniewski, lecz z tego pomysłu zrezygnował; zabezpieczający linię bramkową Kamil Góra tak mocno zaangażował się w krycie groźnego słupka bramki, że przepuścił piłkę między nogami, z interwencją nie zdążył już Wojciech Góra i tak turlającą się piłkę w linii bramkowej do pustaka wbili gospodarze. Do końca meczu to Sporting miał więcej okazji do podwyższenia wyniku i sztuka ta im się udała tuż przed końcowym gwizdkiem. Tym razem świetne dośrodkowanie z rzutu rożnego uderzeniem z woleja wykończył Tomasz Chrupek, który wbił piłkę do bramki razem z Adrianem Skierką, którego przy okazji mógł pozbawić szans na ojcostwo. 

Porażka 2:0 jest drugą z rzędu w meczu wyjazdowym i co gorsza, po raz drugi z rzędu wracamy do domów bez zdobyczy bramkowej. Przed nami ostatni już mecz w tym roku. Na zakończenie rundy jesiennej do Kolbud przyjeżdża nasz ulubiony rywal - Osiczanka Osice. Miejmy nadzieję, że tym meczem pozytywnie zakończymy, mimo wszystko udany dla nas rok. 

Sporting Leźno - GKS II Kolbudy 2:0 (0:0)

Skład GKS - W.Góra - A.Skierka, G.Silicki, S.Kupniewski, K.Góra - G.Złomańczuk (A.Arent), K.Krużewski, P.Jasik, M.Maliszewski - P.Erdmann (M.Szulta), D.Borkowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości