Football Party w Kolbudach! - Bezbramkowy remis z Koroną

Football Party w Kolbudach! - Bezbramkowy remis z Koroną

Jak mawiał klasyk są trzy prawdy - też prawda, sama prawda i g***o prawda. W nawiązaniu do sobotniego meczu można powiedzieć, że każda z nich sprawdziła się w 100%. To prawda, że zagraliśmy bardzo słabo, g***o prawda, że remis jest sprawiedliwy a sama prawda to "one man show" w wykonaniu Robaka, który ten cenny punkt nam uratował.

Cytując kolejnego klasyka - wszyscy grają pięknie a na koniec i tak wygrywają Niemcy prawie w pełni odzwierciedla poczynania naszej drużyny w ciepły, wiosenny weekend podczas spotkania w Kolbudach. Zagraliśmy piach jakich mało. Bez zmysłu, pomysłu i szczęścia, ale i tak udało się zachować czyste konto i zdobyć punkt. Dlaczego? Po pierwsze zadecydowała indolencja strzelecka przyjezdnych, po drugie w bramce stał Chrystian Robakowski - człowiek, który w trzy mecze w bordowo-granatowych barwach już zyskał na cenie co najmniej kilka milionów euro. 

Zaczęło się spokojnie, obie drużyny bawiły się w doktora i wzajemnie się badały. Gospodarze próbowali spokojnie rozgrywać piłkę, lecz nic z tego nie wynikało. Goście byli bardziej konkretni. Stworzyli kilka groźnych okazji, z których przynajmniej trzy powinny zakończyć się golem. Najpierw po szczęśliwej przebitce, samotnie w pole karne wpadł solidnych rozmiarów pomocnik Korony, lecz jego strzał trafił w okienko klubowego budynku. Potem po szybkiej akcji na prawej flance i dośrodkowaniu w piątkę w sobie tylko znany sposób piłkę na rzut rożny sparował nasz goalkeeper. Jakby tego było mało, tuż przed końcowym gwizdkiem pierwszej połowy sędzia podyktował rzut karny dla rywali, po tym jak Michał Groszek przytrzymywał rywala niczym butelkę whisky po zdobyciu mistrzostwa świata w FIFĘ. Na wysokości zadania stanął jednak Robak, który kapitalną interwencją obronił mierzone uderzenie strzelca.

Po przerwie gra nieco się wyrównała. Obie drużyny zaczęły oddawać większą liczbę strzałów. W dalszym ciągu GKS próbował grać w piłkę lecz tym razem udało się stworzyć kilka sytuacji do zdobycia gola. Najbliżej umieszczenia piłki w siatce był Kamil Krużewski. Jego atomowe uderzenie w rzutu wolnego wylądowało na spojeniu słupka z poprzeczką. Drgania po uderzeniu piłki spowodowały delikatne trzęsienie ziemi, które według pomiarów sięgnęło około trzech stopni w skali Richtera. Minutę później nasz playmaker ponownie spróbował uderzenia z dystansu lecz nieznacznie chybił. Dłużni nie pozostawali goście, którzy raz po raz nęcili nasz blok defensywny szybkimi kontrami. Spragnieni (nie tylko gola) kibice bramek w tym spotkaniu się jednak nie doczekali i mecz zakończył się remisem.

Remisem, który po tym co zaprezentowaliśmy należy uszanować. Nie zawsze gra się pięknie i dobrze. Sztuka polega na tym, żeby i w takich meczach punktować. To się udało, więc ten zdecydowanie najsłabszy w tym sezonie mecz puszczamy w niepamięć. A jeśli szukać pozytywów to przypominamy zeszły sezon i również początek rundy wiosennej. Wtedy jedziemy do Osic i gramy katastrofalnie przegrywając 0:3. W tym pamiętnym meczu ówczesny stoper naszej drużyny - Maciej Kopcych przy stracie jednego z goli zademonstrował po raz pierwszy w trakcie gry słynną konkurencję z turbokozaka - nie kręć, że strzelisz. Mija tydzień, przyjeżdża Wietcisa Skarszewy a my gramy kapitalnie i ogrywamy faworyta. Miejmy nadzieję, że historia sprzed równo roku i tym razem się powtórzy i ze spotkania w Rusocinie przywieziemy trzy punkty. 

GKS II KOLBUDY - KORONA CEDRY MAŁE 0:0

Skład GKS - Robakowski - Skierka, M.Groszek, A.Arent, B.Kubinowski - K.Góra (K.Łangowski), K.Krużewski, G.Silicki, Ł.Boroń (P.Cisewski) - P.Erdmann (W.Góra), D.Groszek

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości