Demolka w Kolbudach - 8:0 w starciu z outsiderem.

Demolka w Kolbudach - 8:0 w starciu z outsiderem.

Jest 30 lipca 1997 roku. Pierwsza runda kwalifikacji Ligi Mistrzów. Świeżo upieczony mistrz polski - Widzew Łódź gości na własnym stadionie mistrza Azerbejdżanu - Neftczi Baku. Po zwycięstwie w pierwszym meczu na boisku rywala, na stadionie przy alei Piłsudskiego oglądamy najwyższe zwycięstwo polskiego klubu w europejskich pucharach. Podopieczni ówczesnego trenera - Franciszka Smudy zaaplikowali rywalom osiem goli, nie tracąc żadnego. Historia lubi zataczać koło. Minęło nieco ponad dziewiętnaście lat i inny z zasłużonych polskich klubów - GKS II Kolbudy kopiuje wynik pamiętnego meczu

W rolę Azerów w minioną niedzielę wcielił się zespół LZS-u Więckowy. Gospodarze nie musieli nawet próbować rozmontowywać obrony rywala, ponieważ obrońcy gości zrobili to sami. Zanim zaprzyjaźniona z naszym klubem loża szyderców otworzyła pierwszą butelkę złotego trunku na tablicy wyników pojawiła się jedynka. Piłka jak po sznurku przewędrowała z lewej strony na prawą, potem do środka i w sytuacji sam na sam ze spokojem szachisty Kamil Góra umieścił piłkę w siatce. Gra wyraźnie układała się kolbudzianom dlatego też zdobywanie bramek przychodziło z niespotykaną dotychczas łatwością. Nie minął kwadrans tego zaciętego pojedynku a było już 2:0. Fenomenalny przerzut Kamila Krużewskiego trafił pod nogi Adriana Skierki. Ten po raz pierwszy w sezonie zdecydował się dograć z pierwszej piłki idealnie obsługując Petera Croucha Dariusza Borkowskiego. Fiesta trwała w najlepsze. Chociaż w tym momencie reszta drużyny mogła sobie odpoczywać bo zdobywaniem bramek i dogrywaniem piłek zajęli się wyłącznie Maciej Maliszewski i Dawid Groszek. Najpierw popularny Zaur Sadajew wyłożył piłkę do pustaka temu pierwszemu a potem na kilka minut role się odwróciły. Przy czwartym golu młodszy z braci wykorzystał sytuację sam na sam a przy następnym z pomocą przyszedł bramkarz, który lecącą w kierunku morza północnego piłkę ofiarną interwencją strącił do własnej bramki. Do przerwy było więc tyle samo co we wspomnianym meczu w Łodzi. 5:0 to był najniższy wymiar kary. 

Trudno to racjonalnie wytłumaczyć ale LZS już raz w tym sezonie odrobił stratę pięciu goli i potrafił zremisować przegrane spotkanie. Dlatego też po przerwie nie było mowy o żadnym odpuszczaniu. Pogorszyła się jednak skuteczność, gdyż sytuacji do podwyższenia wyniku było wiele. Ponownie jednak w głównej roli wystąpił Maciej Maliszewski. Do gola i dwóch asyst z pierwszej połowy dorzucił jeszcze dwa gole i jedno ostatnie podanie kończąc mecz z fenomenalnym wynikiem trzech goli i trzech asyst. Najpierw pan piłkarz płaskim strzałem z piętnastego metra trafił przy słupku, potem znalazł przed bramką Dariusza Borkowskiego, który dzięki tej akcji trafił do siatki już po raz dziesiąty w sezonie a na koniec strzałem głową wykończył dośrodkowanie z rzutu wolnego Kamila Krużewskiego. Końcowy rezultat - 8:0 pozwolił wyrównać kosmiczny wynik Widzewa z eliminacji Ligi Mistrzów. 

GKS II Kolbudy odniósł siódme zwycięstwo w tym sezonie. Na taki dorobek w zeszłej kampanii drużyna pracowała przez wszystkie kolejki. To świadczy o postępie jakie ciężko trenująca trzy razy w tygodniu ekipa wykonała w obecnych rozgrywkach. Do końca rundy jesiennej jeszcze dwie kolejki. Jeżeli zagramy tak jak dzisiaj - sześć punktów wydaje się być w zasięgu ręki.

GKS II Kolbudy - LZS Więckowy 8:0 (5:0)

K.Góra, D.Borkowski (dwie), D.Groszek (dwie), M.Maliszewski (trzy)

Skład GKS - P.Cisewski - A.Skierka, M.Groszek, G.Silicki (P.Erdmann), R.Stencel - K.Góra (G.Złomańczuk), P.Jasik, K.Krużewski, M.Maliszewski - D.Groszek (W.Góra), D.Borkowski (M.Szulta)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości