Remis na własne życzenie.

Remis na własne życzenie.

To była klasyka angielskiego humoru. Monty Python w najlepszym wydaniu. Tytuł tego odcinka - jak zremisować mecz, w którym zrobiło się wszystko, żeby wygrać. W roli głównej piłkarze GKS II Kolbudy. I sędzia linowy. Koniec końców rozczarowujący remis i perspektywa dwóch niezwykle ciężkich spotkań w następnych kolejkach. 

Cały mecz to walka Dawida z Goliatem. Pełne dziewięćdziesiąt minut ataków GKS-u, mnóstwo klarownych sytuacji bramkowych i pozycji spalonych, które okazały się większą zmorą tego spotkania od drużyny rywali. Lekko licząc sędziowie liniowi pokazali w całym meczu rekordowe trzydzieści pozycji spalonych, których prawidłowość była tragicznie mała. 

Zacznijmy jednak od początku. Zaczęliśmy spotkanie na wzór lidera ekstraklasy. Piłka przy nodze, krótkie podania, szybkie klepki kończone jednym długim zagraniem w kierunku skrzydeł, bądź napastników. W warunkach, które panowały na płycie boiska taktyka ta była jedyną słuszną do realizacji. I uczciwie trzeba powiedzieć, że przynosiła efekty w postaci sytuacji bramkowych. Założenia te jednak szybko musiały ulec korekcie. Już pierwszy kontratak gospodarzy zakończył się golem. Trzy szybkie podania rozmontowały całą drużynę, następnie napastnik rywali wbiegł w pole karne i perfekcyjnie uderzył w kierunku dalszego słupka. Niezasłużone prowadzenie zmobilizowało Kolbudy do jeszcze szybszej gry. Obrona rywala, dziurawa jak szwajcarski ser rozpaczliwie przyjmowała kolejne ataki naszej drużyny. W polu karnym EXa kotłowało się nieustannie ale piłka nie chciała wpaść do siatki. Na szczęście z pomocą przyszedł bramkarz rywali, którego wybicie z piątki okazało się fenomenalną asystą przy golu Dariusza Borkowskiego. Wydawało się, że worek z bramkami się rozwiąże, tym bardziej, że przez cały czas kontrowaliśmy grę. Kilka chwil później znów jednak musieliśmy gonić wynik. Z rzutu wolnego przymierzył Andrea Pirlo i piłka zatrzepotała w okienku bramki. Po kolejnej szybkiej akcji w naszym wykonaniu powinien paść gol wyrównujący ale nie wiedzieć czemu sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Minutę później również, dwie minuty później także. I tak się sytuacja miała przez cały mecz. Na gola wyrównującego udało się jednak zapracować. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego piłka wybita została przed pole karne a tam doczłapał do niej Adrian Skierka i "mierzonym" uderzeniem skierował ją do siatki. Cieszyliśmy się całe trzy minuty. Kolejny rzut wolny, kolejny raz uderza Pirlo i znowu piłka wpada do bramki. Jeszcze przed przerwą powinien być remis ale sędzia... odgwizdał spalonego. Atakując przez całe 45 minut, dajemy się skontrować dwa razy i tracimy przy tym trzy gole. 

Po przerwie nic się nie zmieniło w grze obu zespołów. Nic się nie zmieniło również, w kwestii interpretacji pozycji spalonej. Sędzia liniowy po prostu uznał, że atakujący nie może być bliżej bramki w ogóle a nie tylko w momencie podania i podnosił chorągiewkę nawet w chwili, gdy zawodnik sam wbiegał za linię obrony z piłką. Cyrk ten na szczęście opanował sędzia główny. Stało się tak już po strzeleniu przez nas wyrównującej bramki. Kamil Góra dograł prostopadłą piłkę w kierunku Dariusza Borkowskiego - liniowy znowu podniósł chorągiewkę - lecz tym razem główny puścił grę a w sytuacji sam na sam nie pomylił się nasz najbardziej bramkostrzelny napastnik. Chwilę po tym golu sędzia główny podbiegł do liniowego i wytłumaczył mu - jak każdy kibic starej babie - co to jest spalony i kiedy należy go pokazywać. Od tamtej pory mecz w końcu wyglądał normalnie. Mimo bardzo wielu sytuacji z naszej strony piłka nie wpadła już do bramki i mecz zakończył się trudnym do wytłumaczenia remisem. 

Atakowaliśmy przez cały mecz, Graliśmy nie tylko z przeciwnikiem ale również sędziowską trójeczką, jednak to nie tłumaczy dlaczego na trzy ataki rywali przez cały mecz tracimy trzy bramki. Przedmeczowe zapowiedzi sprawdziły się w stu procentach. To my gramy lepiej w piłkę i tworzymy sytuację ale EX to dla nas niesamowicie nieprzyjemny przeciwnik i w dalszym ciągu przed meczami z tą drużyną będziemy drżeć o wynik. Efekt to pierwszy w sezonie remis, na który nie zasłużyliśmy, a który stał się faktem. 

EX SIEDLCE GDAŃSK - GKS II KOLBUDY 3:3 (3:2)

? - D.Borkowski (dwie), A.Skierka

Skład GKS - K.Bieniewicz - A.Skierka, G.Silicki, M.Grzegorczyk (Ł.Boroń), K.Góra (W.Góra) - S.Kupniewski, P.Jasik (A.Arent), K.Krużewski, M.Groszek - D.Borkowski, P.Erdmann (D.Groszek)

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości